 |
|
 |
BAŁUTY - PALIMPSEST
Maciej Rawluk
168 stron, 105 fotografii, ISBN 978-83-936961-3-0
zaproszenie autorzy tekstów: Bogusław Bujała, Tomasz
Stegliński, Aleksandra Sumorok, Wojciech Wilczyk
- On jest z Bałut - powiedział dowódca patrolu. W jego
głosie i w oczach drugiego żołnierza, celującego w
nas z kałasza, pojawił się rodzaj szacunku. Wtedy
właśnie, poczułem po raz pierwszy bałucką energię.
Jednak zła sława dzielnicy, to tylko jeden z elementów
i do tego nie najważniejszy, które czynią Bałuty
miejscem szczególnie OPOWIADAJĄCYM. To miejsce
zbudowane jest z warstw, które nie zasłaniają się
całkowicie, ale prześwitują, tworząc wizualny
palimpsest.
"Bałuty - palimpsest" to
przedsięwzięcie fotograficzne pokazujące
wielowarstwowość Bałut.
Na książkę składają się fotografie wykonane w
dzielnicy Bałuty na obszarze mniej więcej pokrywającym
się z obszarem getta Litzmannstadt. Projekt dedykowany
jest ofiarom Wielkiej Szpery, dlatego więc subtelnym
składnikiem wielu zdjęć są sylwetki dzieci i osób
starszych. Na książkę składają się także teksty.
Oprócz mojego są tam teksty zaproszonych autorów, z
których każdy zajmuje się jakąś z warstw
składających się na to szczególne miejsce. Aleksandra
Sumorok pisze o socrealistycznej historii dzielnicy,
Tomasz Stegliński o swoim dzieciństwie i dorastaniu w
kwartale ulic o najgorszej sławie, Bogdan Bujała
zajmuje się druzgocą świadomością wydarzeń Wielkiej
Szpery, a Wojciech Wilczyk porusza problem napisów
kibicowskich, którymi oznaczone jest prawie każde
miejsce na Bałutach. Jak napisałem wcześniej, uważam,
że Bałuty to miejsce szczególne, swoim znaczeniem i
historią wykraczające daleko poza lokalność. |
|
|
 |
Setka
Maciej Rawluk
100 fotografii, ISBN 978-83-92811-25-1
"Setka" to sto wybranych zdjęć łódzkich sklepów
z alkoholem, także nazwa
jednego z tych sklepów. Tytuł jest jednocześnie nazwą
upowszechnionej miary
podawanego alkoholu.
Kapselek, Karafka, Kielonek, Toast, Za grosze, Źródełko,
Gul-gul, Oaza,
Mekka, Wulkan, Instytut Dobrego Nastroju, Procent,
Promilek, Seta, Setka, Bełcik,
Szklana Pogoda, Pit-stop, Wódopój, Meta Delux,
Alkochata, Polskie Delikatesy -
Flaszka, Monopolland, Shot Market, Zyg-Zak, Kacuś, 07 zgłoś
się, Reset - szczególny
rodzaj żartu docierający do nas z szyldów sklepowych
świadczy o całkowitym
oswojeniu alkoholu w naszej kulturze. On jest jak
najlepszy kumpel - sąsiad, który
zawsze ma humor i nigdy nie zawiedzie.
Zjawisko masowego występowania sklepów z alkoholem jest
charakterystyczne dla całej Polski. W moim mieście, Łodzi,
ilość takich punktów
zbliża się do limitu ustalonego przez Radę Miejską. A
limit ten wynosi (uwaga!):
tysiąc pięćset dla sklepów oraz czterysta dla innych
miejsc. Na drugim biegunie
permisywności, w Norwegii, sklepów z alkoholem jest
mniej niż trzysta. W całym
państwie. Jak widać w jednym kraju monopol państwowy służy
do tego, by
radykalnie utrudnić sprzedaż alkoholu, w drugim - by
sprzedawać go jak
najwięcej. Mocnych trunków nie można produkować
samemu. Zatem i
sprzedawać może je tylko ten, nad którym czuwa Państwowe
Oko. Od strony
przychodów to Państwo czerpie największe korzyści: i
z akcyzy, i z podatków, ale
też z koncesji na jego sprzedaż. Dla budżetów miast i
wsi im więcej takich sklepów,
tym lepiej.
Pokrewnym tematem mojej refleksji jest aspekt wizualny
polskiej ulicy. Jak
wyglądają budynki, sklepy, reklamy, szyldy, napisy. Państwa
europejskie powoli
unifikują się również pod tym względem. Ale czy coś
jest charakterystyczne dla
Polski? Cudzoziemiec zwróci pewnie uwagę na dużą
liczbę kościołów i sklepów z
alkoholem. Sklepy te to zazwyczaj niepozorne lokale,
niemalże dziuple, za to z
szyldami ostentacyjnie wielkoformatowymi, często do
granic nieprzyzwoitości
niechlujnymi i nieestetycznymi. |
|
|
%20Romana_m.jpg)
|
Post(a) Romana
Bogusław Bujała - tekst
Maciej Rawluk - fotografie
ISBN 978-83-936961-1-6
CZY WARTO?
Utrwalać małe historie? My mówimy - warto.
Książka powstała nie z premedytacji , lecz z afektu i
przymusu. Po prostu trzeba było ją napisać i
zobrazować.
CO JĄ WYRÓŻNIA ?
Na planie pierwszym są zmysły.
Hmm., dlaczego zmysły, dlaczego właśnie im
pozwoliliśmy rzeźbić myśli? I czy taki punkt wyjścia
nie jest ośmieszający? Może tak. Ale jako artyści
(proszę bez szyderstw) mamy ochotę dołożyć własne
spojrzenie do Biblioteki. I to bez oglądania się na,
łatwo dostępną, wiedzę z drugiej ręki.. Dać, a nie
tylko mieszać.
Zatem cudze przekazy (od Herodota po Wikipedię)
odsunęliśmy na bok. Pewnie, coś się tam czytało,
coś się wie, lecz skrawki erudycji traktujemy jako
drogowskazy, a nie wehikuły.
KOGO ZAINTERESUJE?
Faktografów i faktofagów raczej nie. Choć przecież
"Post(a) Romana" ułożona jest z twardej
rzeczywistości. Ale chodzi o format - ta rzeczywistość
ma prywatny wymiar. A że przeleci przez sito
"Wielkiej Historii Rumunii", że Akademie się
nią nie pożywią. Nie szkodzi. Nie o to chodzi.
|
|
|
 |
Ojczyzna
Maciej Rawluk
73 fotografie, ISBN 978-83-936961-4-7
Ojczyznę bardziej otrzymujemy niż wybieramy. To
pewien rodzaj przymusu - bo nawet dla mnie ważnych,
rodzinnych miejsc na Wołyniu i Podolu, czy rozgrzanej
skały nad Adriatykiem, ojczyzną nazwać nie mogę. Nie
mogę tak zatytułować zdjęć tam zrobionych.
Ojczyzna to przedsięwzięcie, do którego fotografie
powstają na obszarze pokrywającym się z
topograficznymi granicami Polski i przy założeniu, że
fotografuję rzeczywistość taką, jaka jest,
a nie taką, jaka być powinna.
Do Ojczyzny zdjęcia powstawały przez wiele lat.
Wykonywałem je najczęściej przy okazji podróży po
Polsce, kiedy realizowałem inne projekty. Prezentowany
tu zestaw zdjęć nie jest zbiorem zamkniętym, raczej
ewoluującym. Inaczej "wyglądał" pięć lat temu,
inaczej "wygląda" dzisiaj. I niekoniecznie dzieje się
to za sprawą transformacji przestrzeni, bo po wielu
latach wędrówek,niezależnie od miejsca i czasu
wszystko wydaje mi się znajome, występujące w skończonej
liczbie wariantów. Transformacja następuje raczej w umyśle
obserwatora/uczestnika.
Fotografię łączono ze słowem ojczyzna już dawno i
nie był to zawsze związek udany. Mam na myśli niemiecką
Heimat-Fotografie. W przedwojennej Polsce inspirował się
nią Jan Bułhak, twórca programu "Fotografia ojczysta".
W 1938 roku, z okazji wystawy "Piękno Ziemi Śląskiej",
pisał: Dzisiejsza fotografia ojczysta rodzi się niewątpliwie
z prądów zdrowego nacjonalizmu, nurtujących całą
Europę [...]Dzisiejsza fotografia dobrowolnie zaprzęga
się w służbę idei mocarstwowej, służbę idei państwa,
zespolonego ściśle z narodem i ojczyzną. Nie brzmi to
dobrze, zwłaszcza gdy pamiętamy, że ówczesna Polska
była państwem wielonarodowym. Kilka lat później władzom
Polski Ludowej program "fotografii ojczystej" spodobał
się i przydał do własnych celów. Dziś niektórzy także
chcieliby fotografii/sztuce wyznaczać propagandowe
zadania. Ojczyźniany materiał jest w dużym stopniu
krytyczny. Otwiera go fotografia tablicy z Jasnej Góry z
godzinowym "rozkładem" zasłonięć i odsłonięć
świętego obrazu. Na kolejnych ujęciach zetkniemy się
m.in. z miejscamitragicznych wypadków, świadectwami
religijności, witrynami sklepowymi, "architekturą".
Są także obrazy bardziej optymistyczne i czułe, jak
choćby fotografie rodziny na kempingu, przyjaciół świętujących
sylwestrową noc na Suwalszczyźnie, pary młodych ludzi
na
Krakowskim Przedmieściu czy mieszkańca nadbiebrzańskiej
wsi z fantazją jadącego na potężnym koniu. Na wielu z
tych fotografii rzeczywistość nie zachwyca. Ale też
nie śmieszy mnie, ani nie budzi politowania. Staram się
unikać zarówno wątków osobistych, jak i tych ogólnych,
banalnie
informujących o istnieniu lasów, gór i morza, przy których
są też górnicy, stoczniowcy i górale. Zestaw "ładnych"
obrazków byłby tylko rodzajem publikacji
albumowoprezentowej, a eksploracja wątków osobistych
rzadko w fotografii prowadzi do wartych upublicznienia
rezultatów. Moje zdjęcia są pomiędzy. Ojczyzna to
fotografie przestrzeni, która mnie tak samo uwiera, jak
i fascynuje. I niezależnie jakich emocji dostarcza, nie
jest mi obojętna. |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|