BAŁUTY - PALIMPSEST Maciej Rawluk 168 stron, 105 fotografii zaproszenie autorzy tekstów: Bogusław Bujała, Tomasz Stegliński, Aleksandra Sumorok, Wojciech Wilczyk - On jest z Bałut - powiedział dowódca patrolu. W jego głosie i w oczach drugiego żołnierza, celującego w nas z kałasza, pojawił się rodzaj szacunku. Wtedy właśnie, poczułem po raz pierwszy bałucką energię. Jednak zła sława dzielnicy, to tylko jeden z elementów i do tego nie najważniejszy, które czynią Bałuty miejscem szczególnie OPOWIADAJĄCYM. To miejsce zbudowane jest z warstw, które nie zasłaniają się całkowicie, ale prześwitują, tworząc wizualny palimpsest. "Bałuty - palimpsest" to przedsięwzięcie fotograficzne pokazujące wielowarstwowość Bałut. Na książkę składają się fotografie wykonane w dzielnicy Bałuty na obszarze mniej więcej pokrywającym się z obszarem getta Litzmannstadt. Projekt dedykowany jest ofiarom Wielkiej Szpery, dlatego więc subtelnym składnikiem wielu zdjęć są sylwetki dzieci i osób starszych. Na książkę składają się także teksty. Oprócz mojego są tam teksty zaproszonych autorów, z których każdy zajmuje się jakąś z warstw składających się na to szczególne miejsce. Aleksandra Sumorok pisze o socrealistycznej historii dzielnicy, Tomasz Stegliński o swoim dzieciństwie i dorastaniu w kwartale ulic o najgorszej sławie, Bogdan Bujała zajmuje się druzgocą świadomością wydarzeń Wielkiej Szpery, a Wojciech Wilczyk porusza problem napisów kibicowskich, którymi oznaczone jest prawie każde miejsce na Bałutach. Jak napisałem wcześniej, uważam, że Bałuty to miejsce szczególne, swoim znaczeniem i historią wykraczające daleko poza lokalność. |
30 zł + 6 zł ewentualna wysyłka konto: proszę o podanie swoich danych
adresowych do wysyłki w mailu |
||
Post(a) Romana Bogusław Bujała - tekst Maciej Rawluk - fotografie CZY WARTO? Utrwalać małe historie? My mówimy - warto. Książka powstała nie z premedytacji , lecz z afektu i przymusu. Po prostu trzeba było ją napisać i zobrazować. CO JĄ WYRÓŻNIA ? Na planie pierwszym są zmysły. Hmm., dlaczego zmysły, dlaczego właśnie im pozwoliliśmy rzeźbić myśli? I czy taki punkt wyjścia nie jest ośmieszający? Może tak. Ale jako artyści (proszę bez szyderstw) mamy ochotę dołożyć własne spojrzenie do Biblioteki. I to bez oglądania się na, łatwo dostępną, wiedzę z drugiej ręki.. Dać, a nie tylko mieszać. Zatem cudze przekazy (od Herodota po Wikipedię) odsunęliśmy na bok. Pewnie, coś się tam czytało, coś się wie, lecz skrawki erudycji traktujemy jako drogowskazy, a nie wehikuły. KOGO ZAINTERESUJE? Faktografów i faktofagów raczej nie. Choć przecież "Post(a) Romana" ułożona jest z twardej rzeczywistości. Ale chodzi o format - ta rzeczywistość ma prywatny wymiar. A że przeleci przez sito "Wielkiej Historii Rumunii", że Akademie się nią nie pożywią. Nie szkodzi. Nie o to chodzi. |
24 zł + 6 zł ewentualna
wysyłka konto: proszę o podanie swoich danych
adresowych do wysyłki w mailu |
||